Dziś do domu wracałam rowerem - granatowym, lekko zniszczonym od deszczu. Słońce otulało moją twarz, a ja beztrosko jechałam wśród wysokich drzew, których liście radośnie mieniły się na tle błękitnego nieba. Coś zmusiło mnie do zejścia ze swojego dotychczasowego środku transportu. Zwolniłam tempo, szłam bardzo powoli, wciąż patrząc w górę, ku wysokim roślinom. Tworzyły korytarz, w którym czułam się bezpieczna. Wpatrywałam się w to, co mnie otaczało. Raz na jakiś czas, zauważałam jedynie smugi mijających mnie aut. Miałam wrażenie, jakby czas stanął w miejscu. To było coś naprawdę niesamowitego. W dalszej podróży natrafiłam na pokornego staruszka, który z niewiarygodnym spokojem szedł chodnikiem.
Wzruszyłam się, nasz świat jest przepiękny.
"W ile rzeczy trzeba byłoby uwierzyć aby nie wierzyć?" ksiądz Jan Twardowski
Miłego weekendu!:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz