"(...) stąd nie możesz zobaczyć rdzy ani popękanej farby, ani całej reszty, ale możesz stwierdzić, jakie to miejsce jest naprawdę. Możesz się przekonać, jakie to wszystko jest sztuczne. Nie jest nawet na tyle trwałe, by je nazwać miastem z plastiku. To papierowe miasto. Mówię ci, tylko popatrz, Q. Popatrz na te wszystkie ślepe zaułki, ulice, które zawracają same na siebie, wszystkie te domy wybudowane po to, by się rozpaść. Na wszystkich tych papierowych ludzi mieszkających w swych papierowych domkach i wypalających swoją przyszłość, byle tylko siedzieć w cieple. Na wszystkie te papierowe dzieciaki pijące piwo, które kupił im jakiś menel w papierowym całodobowym. Każdy opętany jest manią posiadania przedmiotów. Cienkich jak papier i jak papier kruchych. No i wszyscy ci ludzie. Mieszkam tu 18 lat i ani razu w swoim życiu nie spotkałam kogoś, komu zależałoby na czymkolwiek istotnym."
Cytat z książki, którą przeczytałam rok temu. "Papierowe Miasta" John'a Green'a, zawierają w sobie boleśnie prawdziwe przesłanie, do którego zaraz wrócę. Będąc w Berlinie, zdecydowanie najbardziej zachwycił mnie Mur Berliński. Doskonale znający historię i równie doskonale przypominający o niej przechodniom, obrazami na nim namalowanymi i słowami na nim napisanymi. Przeraża mnie fakt, jak szybko wszystkie stolice upodabniają się do siebie. W każdej znajdziemy te same sklepy, kawiarnie; ludzi coraz mniej interesujących się tym co zobaczyć, zwiedzić, poznać, a bardziej tym co dostać, zatrzymać dla siebie, potrzymać w rączkach. Dodaję kilka zdjęć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz